POZNAJ NASZ ZESPÓŁ LEKARZY

Lekarz na lata w zdrowiu i chorobie

Rozmowa z Joanną Gryglewicz, liderką zespołu lekarzy w Doctor.One

Joanna Gryglewicz

Specjalistka chorób wewnętrznych

25+ lat doświadczenia

Warszawa

Motto: Opiekować się pacjentami tak, jak chciałabym, żeby lekarz zajmował się mną i moimi bliskimi.

W czasach bez internetu i „lekarza Google” naturalnym zjawiskiem był zaufany lekarz, który znał całą rodzinę — jej historię, nawyki, skłonności chorobowe. Wspieranie zdrowia wtedy opierało się o relację i wiedzę zebraną przez wiele lat. Dziś to zjawisko zanika przy przeciążonym i ograniczającym systemie — nie oznacza to (na szczęście!), że takich lekarzy już nie ma.

Spotkałam ją niedawno, od wejścia pogodna i uśmiechnięta. W rozmowie zaangażowana, empatyczna, z lekkim poczuciem humoru. Charakteryzuje ją uważność na drugiego człowieka i gotowość na dodatkowy krok, by pomóc pacjentowi i dać poczucie bezpieczeństwa. To dobry przykład lekarza na lata — w zdrowiu i chorobie.

Jakich pacjentów spotykasz na co dzień w swoim gabinecie?

Jeżeli mówimy o wieku to, jest to bardzo szeroki przekrój — od 16 do 80 lat, a niekiedy nawet więcej. Z kolei patrząc na działania, wprowadzam zalecenia profilaktyczne u bardzo świadomych osób, które dążą do utrzymania zdrowia przez jak najdłuższy czas. Prowadzę pacjentów z przewlekłymi dolegliwościami, a także wspieram i pomagam odnaleźć się w środowisku medycznym zagubionej młodzieży, która dopiero wkracza w dorosłość.

Z jakimi wyzwaniami mierzysz się w praktyce lekarskiej?

Na co dzień pacjenci zgłaszają, że jest zbyt mały dostęp do lekarza, choć formalnie funkcjonuje jako „stała opieka”, to realnie nie przekłada się to na dostępność. Można by pomyśleć, że to problem pacjenta, ale zdecydowanie mnie również to obciąża. Lubię kiedy wszystko dobrze funkcjonuje i moi pacjenci otrzymują całościową i jakościową opiekę.

Czy masz swoich stałych pacjentów, którymi się opiekujesz?

W jednym z obecnych miejsc pracy nie skłamię jeśli podam grupę ok. 2000 pacjentów, ale oczywiście nie jest tak, że widzimy się raz w tygodniu. To nie byłoby nawet możliwe.

Byłam przekonana, że podasz liczbę 200-300 pacjentów i to już byłoby bardzo dużo. Dwóch tysięcy się nie spodziewałam. To ogromna liczba i chyba trudno w ich przypadku mówić o ciągłości opieki.

To faktycznie duża liczba, ale pracuję w tej firmie od 15 lat i obserwuję stały przyrost. To są dzieci, które stają się dorosłe i przyprowadzają swoich małżonków, członków rodziny czy znajomych… i tak to pączkuje. Przekazują swojego zaufanego lekarza w kolejne ręce, bo z ich perspektywy to ogromna wartość. W ten sposób zbiera się pula, która jest naprawdę pojemna i trudna do rozsądnego zaopiekowania.

Twoje doświadczenia z pacjentami rozszerzają się na kolejne pokolenia.

Przychodzi mi na myśl jedna rodzina, której towarzyszę od ponad 20 lat i nie będzie przesadą jeśli powiem, że znam 4 pokolenia.

Przez 20 lat wspólnych doświadczeń taki lekarz staje się niczym członek rodziny.

Razem dojrzewamy, starzejemy się, ale co najważniejsze towarzyszymy sobie wzajemnie i to jest bardzo cenne. To są relacje, w których pamiętamy o sobie przy różnych okazjach. Z mojej perspektywy te długoletnie kontakty dają przewagę poradni nad szpitalem.

Czy zdarzyło Ci się dać pacjentom do siebie bezpośredni kontakt telefoniczny?

Nie mam oporów przed udostępnieniem numeru telefonu. Moi pacjenci bardzo szanują możliwość bezpośredniego kontaktu i korzystają z niego sporadycznie. Ze swojej strony lubię zapytać, jeżeli wyślę kogoś do szpitala, czy do niego dotarł. Zdarza się, że kontaktują się z drobiazgami jak korekta dawki lub mają wątpliwości dotyczące zdrowia po wprowadzeniu nowego leczenia. Spraw technicznych jak umówienie się na wizytę w ten sposób nie załatwiamy i wynika to z wzajemnego szacunku. Informują mnie niekiedy, że jest problem z dostępnością, ale bez oczekiwania, że coś zrobię — z resztą nie mam takiej puli wizyt, którymi dysponuje. Jednak każdy taki kontakt realizowany jest w moim czasie prywatnym.

Jak często zdarza się, że na wizycie w gabinecie pojawiają się pacjenci, których sprawę mogłabyś rozwiązać zdalnie?

Myślę, że w tej chwili to byłaby nawet ⅓ wizyt. Dotyczy to przede wszystkim omówienia wyników, wystawienia recepty lub pacjent zwyczajnie chce się podzielić, że leczenie zadziałało.

To duży procent, a wspominałaś wcześniej, że pacjenci zgłaszają trudność z dostępnością.

Ten człowiek z bólem brzucha dostaje się na teleporadę, która nic nie daje. Ten, który chciałby przedłużyć leki, i czuje się świetnie, przychodzi na wizytę. Uważam, że jest to marnowanie potencjału i czasu nie tylko lekarza, ale również pacjenta.

A jak udaje Ci się w obecnym systemie pracy weryfikować skuteczność i ewentualnie dostosowywać rekomendacje?

Firma, w której pracuję, udostępnia opcję korespondencji po wizycie i zdaję sobie sprawę, że jest to niecodzienna funkcjonalność. Realizowana jest jednak w czasie, który muszę „ukraść” kosztem wizyty w gabinecie z innym pacjentem. Zakładam, że nikt nie przypuszczał, że potrzebę kontaktu będzie miało tak wielu pacjentów, a to często nie są pojedyncze pytania, tylko całe historie. Po 4 dniach jest to 100-200 spraw do załatwienia poza kompletem pacjentów.

Pacjent potrzebuje edukacji, żeby lepiej zadbać o swoje zdrowie i faktycznie taka, krótka wizyta w gabinecie może nie być wystarczająca. Nie ma miejsca na dodatkowe pytania albo pytania pojawią się, ale dopiero po wyjściu z gabinetu.

To prawda. Moi stali pacjenci, z którymi mamy długą relację, piszą do mnie odnośnie infekcji „Tak jak zwykle Pani Doktor?”. Taka komunikacja jest cudowna, bo w czasie uczę ich, co mogą robić w momencie występowania konkretnych objawów. Mamy sprawdzony zestaw leków, na który dobrze reagują. Jesteśmy partnerami w dążeniu do zdrowia — pacjent zyskuje coraz większą samodzielność i zrozumienie, mając pewność, że może liczyć na moje wsparcie.

Partnerstwo w dążeniu do zdrowia jest kluczowe. W końcu pacjent musi także uczestniczyć przynajmniej w realizowaniu zaleceń.

Lekarz nie jest jakimś nadrzędnym człowiekiem, który decyduje, co pacjent musi robić. Dla mnie ważna jest informacja, że przykładowo woli leki rozpuszczalne, albo jakichś leków w ogóle nie lubi — po prostu. Pacjent musi wyjść z gabinetu zadowolony, z poczuciem zaopiekowania, wtedy zwiększa się gotowość do leczenia.

A jak wplatają się w Twoją codzienność działania profilaktyczne z pacjentami?

Wielu moich pacjentów sama pilnuje terminów badań — robią tzw. „Wiosnę dla siebie” albo „Tydzień dla siebie” i to są zauważalne ruchy. Wspólnie z pacjentem weryfikujemy grupę wiekową i jej ryzyka, obciążenia rodzinne i pod to planujemy badania, które powinni wykonać.
Zdarzają się osoby, które są zwyczajnie przestraszone i samo moje wyjaśnienie nie jest wystarczające. Wtedy także staram się zaadresować lęki pacjenta i pokazać na podstawie wyników badań „nie idź tą drogą, tam nic nie ma”.

To teraz spróbujmy może nieco pofantazjować… Gdybyś mogła opisać Twój wymarzony czas w gabinecie — jak by wyglądał?

W świecie idealnym chciałabym, żeby czas wizyt był zmienny i określany indywidualnie na podstawie stanu zdrowia i potrzeby pacjenta. Przykładowo ja lub mój asystent po wstępnym wywiadzie ustalamy — ty drogi pacjencie potrzebujesz 10 min, bo tylko skonsultujecie plan działania i się zbadacie, a ty 40 min, bo dawno cię nie było i potrzebna jest pogłębiona diagnostyka. Ponadto chciałabym też mieć mniej obciążenia technicznego, tak bym mogła całą swoją uwagę i wiedzę poświęcić pacjentowi.

Czy lekarz potrzebuje informacji zwrotnej ze strony pacjenta o tym, że coś zadziałało?

Bardzo łatwo przychodzi nam wszystkim krytyka, a przekazanie komuś informacji pozytywnej wymaga dodatkowego wysiłku, zauważenia, zastanowienia się. Z założenia w gabinecie zalecenia proponowane przez lekarza muszą działać, ale to jedno zdanie „Dziękuję, czuję się lepiej” dodaje wiatru w skrzydła. Zdaję sobie sprawę, że sama przed sobą muszę mieć świadomość, że moje interwencje są właściwe, ale jeżeli otrzymuję potwierdzenie od pacjenta, to ze zdwojoną mocą ładuje moje lekarskie baterie.

Jak myślisz, z czego wynika powszechny brak dobrych informacji pacjenta dla lekarza?

Żeby to miało miejsce, konieczna jest relacja. Jeżeli lubimy swojego doktora i go szanujemy, to bardzo chcemy go docenić, choćby poprzez pochwałę na stronie, czy rekomendację. Jednak by to się stało, konieczna jest wewnętrzna motywacja, jakiś bodziec i on nie jest oczywisty. Przy optymistycznym założeniu, że 90% pacjentów ma dobrą opinię po wizycie, z tej grupy jedynie 5% ją napisze. W branży medycznej ranking i opinie pacjentów mają znaczenie — z perspektywy pracodawców, ale i ogólnego odbioru wśród przyszłych pacjentów.

W jaki sposób załatwiasz bieżące sprawy, z których pacjentami znasz?

Robię to mimochodem z przyjemnością. Nie zawijam rękawów do wirtualnego obchodu i nie muszę być przy biurku. Jest to bardzo miękki kontakt, pełen serdeczności, oczywiście z uwzględnieniem realizacji potrzeb medycznych pacjenta. A możliwość zadania pytania kolejnego dnia „Jak się czujesz?”, daje ogrom satysfakcji.

Jak możliwość bezpośredniego i stałego kontaktu z pacjentami wpłynęła na Twoje relacje? Dostrzegasz jakąś różnicę?

Mam poczucie, że jest to usankcjonowane i usystematyzowane. Z kolei wśród moich pacjentów widzę większą śmiałość w kontakcie i radość z tego, że nie wkraczają w mój prywatny czas.

Czy wpłynęło to na Twoje poczucie sprawczości?

Znacząco. Możliwość podjęcia wspólnie decyzji, jaka forma kontaktu jest konieczna — czy wystarczy wiadomość, czy musimy się usłyszeć lub zobaczyć. W tym podejściu pacjent nie polega na wylosowanym numerku ani dostępności wizyt. Zyskuje decyzyjność. Nie ma między nami filtra, ani osób postronnych.

Czy miałaś jakieś obawy dołączając do Doctor.One?

Dla mnie bezpośredni kontakt nie stanowił problemu, bo moje wcześniejsze doświadczenia i przyjęty styl pracy były podobne. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych to może stanowić trudność na pierwszy rzut oka. Z perspektywy czasu nie zauważam, żeby pacjenci nadmiernie się kontaktowali. Istotne jest poczucie dostępności, które zyskują, będąc moimi pacjentami w Doctor.One. Obecnie mam swoją grupę 30 osób i część z nich dotychczas sama z siebie się do mnie nie zgłosiła — zadowala ich możliwość.

Czy jesteś w stanie ocenić, ile średnio dziennie poświęcasz na kontakt z pacjentami?

Dziś od rana już korespondowałam z trzema pacjentami i zajęło mi to łącznie 5-7 minut. A muszę zaznaczyć, że udało się załatwić 3 sprawy — receptę, potwierdzenie planu działania, ustalenie następnych kroków w diagnostyce. Byli to moi stali pacjenci, których znam zatem czas potrzebny na ocenę sytuacji i zalecenia jest naprawdę krótki.

Czy zapadła Ci w głowie historia z pacjentem, w której poczułaś sens Doctor.One?

Pewnego długiego weekendu, kiedy byłam na weselu, skontaktował się ze mną jeden z moich stałych pacjentów. Pewnie nie podjąłby próby kontaktu gdyby nie fakt, że mamy relację w Doctor.One. Po wstępnym rozpoznaniu wysłałam go do apteki. Oczywiście byliśmy cały czas w kontakcie — dosłownie towarzyszyłam mu w aptece kiedy sprawdzał dostępność leku. W 15 minut załatwiliśmy coś, co wydawało się dla tego pacjenta niemożliwe. Był gdzieś w głuszy, szukał pomocy lekarza lokalnego, ale bezskutecznie. Zrezygnowany już, przypomniał sobie, że ma Doctor.One i zdecydował się napisać, pomimo że nie miałam obchodu. Wiem, że nie możemy oczekiwać od wszystkich, że będą zawsze dostępni, by utrzymać równowagę między pracą i życiem. Jednak to małe odstępstwo od rutyny, ta 1-2 minuty w sytuacjach wyjątkowych, dają takie wsparcie pacjentowi, którego nie da się niczym zastąpić.

Rozmowę przeprowadziła Sara Sapieha-Gruszczyńska

Marketing Manager

Doctor.One

Dowiedz się więcej o hybrydowym modelu prowadzenia pacjentów

Umów się na krótką prezentację, podczas której przybliżymy Ci założenia modelu, pokażemy jak zacząć i odpowiemy na Twoje pytania. 

Po kliknięciu zostaniesz przeniesiony do kalendarza, w którym możesz wybrać dogodny dla siebie termin spotkania.

Prywatny lekarz dla każdego
Innowacyjna platforma pozwalająca lekarzom zbudować prywatną praktykę w oparciu o stałe subskrypcje pacjentów.

Doctor One Sp. z o.o.

CIC Warsaw

ul. Chmielna 73

00-801 Warszawa

Copyright © 2021 Doctor One. Wszelkie prawa zastrzeżone.